niedziela, 21 sierpnia 2016

W pogoni za...

 Zdjęcie przedstawiało wręcz nie prawdopodobna mieszankę genów. Szczupła twarz pokryta ledwie widocznymi piegami na czekoladowej skórze. Bardzo duże niebieskie oczy ukryte pod wachlarzem rzęs. Drobne dłonie zakrywające kształtne usta i burza rudych włosów. Niespotykane połączenie zawdzięczane długiej, mieszanej linii pokoleń.
Dziewczyna była ubrana w zwiewna sukienkę. Blady róż odcinał się od jej skóry, podkreślając zaokrąglający się brzuch.
Zdjęcie zostało wykonane trzy miesiące przed wybuchem wojny. Na jej miasto spadł grad bomb, niewielu ocalało.
W katastrofie zginął jej mąż, rodzina i nie narodzona córka.
Jeden z generałów podszedł do rudowłose kobiety w szarozielonym mundurze, na którego klapie ktoś wyszył białego Kruka.
Mimo młodego wieku i ogromnej straty nie poddała się. Zajęła miejsce na czele niedobitków. Dniami i nocami szukali schronienia,opatrywali rannych i zdobywali jedzenie. Trwało to pół roku, w końcu dostali się do odziału partyzantki.
Kobieta szybko się w niej zadomowiła i awansowała. Nikt nie pytał jej o wiek, nikt nie zastanawiał się co przeszła. To była wojna, liczą się całe nacje i grupy . Jednostka jest zerem.
Dobrze o tym wiedziała i dążyła do swoich celów. Dla swoich oddziałów była twarda i nie ugięta, dla cywilów szorstka, ale pomocna. Przyjaciół nie miała, nikogo nie dopuszczała bliżej niż na strzał pistoletu lub wyciągnięcie ręki z chlebem. Potężna armia partyzantów właśnie zbierała się do wymarszu, dwu godzinny postój został zakończony, ludzie ustawiali się w swoich szeregach i słuchali poleceń dowódców.
- Wszystko gotowe  Excelsis Lilith- oświadczył Pułkownik Bark.
Skinęła głową i wsiadła na karego ogiera, osiodłanego w zdobytą uprząż. Jego poprzedni właściciel należał do  generała Żółtej Lili i miał słabość do białej bron. Posługiwał się szpadą i śmiał się widząc grupę partyzantów. Kobieta specjalnie dla jego upodobań zabiła go pchnięciem sztyletu i przywłaszczył sobie wierzchowca. Uśmiechnęła się na myśl o jego zdziwionej minie i ruszyła wolno na czele armii. Była dumna, wreszcie mogła odpłacić zabójcom najbliższych.
***
Wjechała na wzniesienie i zmrożonymi oczami przyglądała się okolicy. W dole płonęło  miasto. Wrogowie wciąż otaczali je próbując dostać się do nie zdobytej twierdzy Dögun. Wrogów było wielu ale opracowana wcześniej taktyka zapewniała bojownikom  zwycięstwo i uwolnienie miasta. Patrzyła chwile na maszyny oblężnicze wroga i uniosła brwi z zadowoleniem, jeśli uda i się je zdobyć mogą bardzo wiele zdziałać.
Zadowolona z oględzin wróciła do obozu, rozsiodłała zwierzę i weszła do namiotu. Nie zdjęła munduru, tej nocy mogło się wydarzyć wszystko.
***
Obudziły ją delikatne promienie słońca, podniosła się z drewnianego łóżka i rozejrzała. Znajdowała się w niewielkim pokoju z ciemnymi, drewnianymi meblami i oknem zasłoniętym muślinową firaneczką. Podeszła do drzwi szafy i przejrzała się w lustrze, jej długie włosy były jak zwykle poskręcane w drobne sprężynki, oczy błyszczały. Ktoś ubrał ją w blado różową sukienkę do kolan.
Ostrożnie otworzyła drzwi i  wyszła do ogrodu, w nozdrza uderzył ją świeży zapach kwiatów. Słyszała śmiechy ludzi i świergot ptaków. Rozejrzała się nie pewnie i ujrzała swojego męża. Przystojnego, dobrze zbudowanego mężczyznę o podobnym jej czekoladowym odcieniu skóry. W ręce trzymał aparat fotograficzny.
-Lilith, uśmiechnij się! - krzyknął swoim potężnym głosem i nacisnął przycisk.
Razem z błyskiem flesza do jej uszu dotarł dźwięk syren alarmowych i spadających bomb.

czwartek, 18 sierpnia 2016

Cześć!!

Witam Cię!
Cieszę się, że tu jesteś!
Chce żeby ten blog pomagał mi opróżnić umysł i dostarczył Ci przyjemności jaką jest czytanie :)
Nie wybrałam konkretnego gatunku literackiego, ponieważ w mojej "szufladzie" jest dużo tekstów i każdy z nich ma cząstkę "innego świata".
Mam nadzieje, że spodoba Ci się :)